wtorek, 19 października 2010

Pani Kicia była chora (...)


Oliwcia postanowiła zostać śpiewaczką.
Albo oratorką.
Nie wiem dokładnie.
W każdym razie trenowała tak pilnie, że straciła głosik.
Gdy otwiera pyszczek słychać khkhkhhhhhheeeeeeeeeee.
Zapakowałam więc Oliwcię i pojechałyśmy do Pani Wet.
Nie była Olcia wcale zadowolona z tej wizyty.
Kurczyła swoją włochatą osobę udając, ze jej wcale nie ma, ba próbowała nawet uciec do zamkniętego transporterka, ale kratka za mocno trzymała.

Pani Wet obejrzała, osłuchała, kazała otworzyć pysio, włożyła szpatułkę do środka (!)
Pokręciła głową.
Westchnęła.

Zaordynowała antybiotyk w szyjkę i steryd w zadek.
Dała do domu tabletki na 7 dni.
I scanomune na 10.

Siedzi Olcia na bimbayu i nie jest zadowolona.
W ogóle się dzisiaj nie będzie odzywać, skoro za chrypkę kłują ze wszystkich stron.

Mam nadzieję, że olciowy dobry humor wróci wcześniej, niż głos.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Biedna Olcia. :(
Proszę czule wycałować w czółko Olcię ode mnie.
Moni

Tonks pisze...

dużo głasków i całusków dla Kici i reszty towarzystwa, przesyła wierna fanka wszystkiego, co się przez Scaradinusowy dom przewinęło. ♥