poniedziałek, 16 czerwca 2008

A ja wolę moją mamę, czyli jak dobrze mieć córeczkę







Nie wiedzieć czemu, Blue obudziła się rano wściekła.
Nie zdenerwowana czy rozdrażniona, ale porządnie wściekła, jak osa w żółto-czarne paski.
Idąc do poidła pogoniła kota Diablicy, która wyczuła, że żartów nie ma i bez ociągania zeszła szefówce z drogi.
Potem Blue wytargała za uszy własne dzieci, które przybiegły sie przywitać.
Obojętnie przyjęła czułe przywitanie Bibi i od niechcenia odpowiedziała "cześć" swojej kochanej Oliwce. Słowo daję, słodkiej i łagodnej Blue jeszcze w takim podłym nastroju nie widziałam nigdy.
Może jej się coś złego przyśniło? Może śniadanie jej nie smakowało? Może nóżki ścierpły we śnie? A może pobudkę zgotowała jej Diablica za pomocą zębów?
Teraz już nie dojdę dlaczego, ale Blue miała paskudny humor i już. Kto się zbliżył obrywał, kto za blisko podszedł słyszał to, czego mi powtórzyć nie wypada.
Jamie obserwowała swoją mamę z boku, zmrużyła pomarańczowe oczy i patrzała.
W końcu wstała, wygięła w pałąk chude ciałko i wskoczyła na akwarium, do siedzącej sztywno jak egipska figurynka Blue i strzeliła jej baranka.
Zanim Bluta zdążyła uświadomić swoją piękną córkę, że nie ma ochoty na żadne ^%$##^&^ towarzystwo, Jamie podsunęła jej pod pyszczek karbowaną główkę i miałknęła prawie bezgłośnie: przytul mnie ......
Nie wierzyłam własnym oczom, ale Blutka, zamiast pacnąć ją w głowę albo chociaż zakląć szpetnie pochyliła się nad Jamie i... polizała córkę po czółku. A potem już obie, mama i córka prześcigały się w czułościach. Jamie bardzo zadowolona z siebie, Blunia zrelaksowana i wyciszona.
Hmmm coś mi to przypomina i doskonale rozumiem Blue.
Jak dobrze mieć córeczkę !