środa, 3 lipca 2013

Bibułka

Procesy myślowe Bibi są jak makaron spaghetti: długie, cienkie i splątane.
Nie, żeby Bibi była totalnym głuptasem, ale jest raczej spryciulką niż intelektualistką.
Raczej artystką, niż umysłem ścisłym.

Z bliżej nie znanych mi powodów, dla wszystkich moich zwierzaków oczywistym jest, że do człowieka należy się przytulać od przodu człowieka, i to niezależnie od tego, czy człowiek ów stoi, siedzi czy leży.
Ostatnio źle się czułam, wzięłam więc dzień urlopu i zostałam w domu.
Zapakowałam się pod koc i natychmiast zameldowali się chętni do kocykowania ze mną: obie suczki, Yulek i Yegorek, którzy czekają na swoje domy, Diabeł i Jamie.

Bibi przybiegła na końcu i nie bardzo już miała gdzie się umościć.
Wskoczyła na kanapę i stoi.
Stoi i patrzy.
Patrzy i oczom nie wierzy.
A oczy jej się robią coraz większe, coraz bardziej zdumione i coraz bardziej zielone.
No nic, myślę sobie, włożę ją pod koc, bo przecież sama nie wymyśli rozwiązania tej sytuacji nie-do-ogarnięcia, a bolesne rozczarowanie wyzierające z zielonego spojrzenia nie da mi zasnąć.
Więc biorę ją i wkładam pod koc w zgięcie moich kolan, miejscówka, pusta, wygodna, nic, tylko się wtulić i spać.
Ale gdzie tam.
Stoi dalej, widzę małą górkę pod kocem.
Stoi, a ja wiem, że ona tam nie ogarnia, bo to przecież nie jest przód człowieka, który służy do przytulania, i wiem, że Bi TERAZ to dopiero nie wie, co począć.
Prawie słyszę, jak trybiki w jej małej główce się z niepokojącym piskiem obracają. Jeszcze chwila i zaczną zgrzytać.
Jednak spaghetti chwilowo się prostuje, bo Bibi podjęła decyzję.
Wyłazi z pod koca.
O ratunku!
Znowu jest przede mną i STOI.

Już, już, chcę ją złapać i umieścić pod kocem tam, gdzie chwilę temu, ale Bi podejmuje decyzję nr 2.
Patrzy na mnie wzrokiem: i gdzieś Ty mnie kobieto wcisnęła? po czym lokuje się na poduszce, wtula w moją twarz i z ciuchutkim furczeniem zwija w ciasny kłębuszek.
A zadowolona jest z siebie tak, że jej wydatny jak u Pinokia nochal jeszcze się wydłuża.
Słodkich snów Bibułko!