poniedziałek, 13 października 2008

Koruś: poznajemy się


Dzisiaj Koruś miał foto-sesję.
Dobra, foto-sesja to za dużo powiedziane.
Próbowałam cyknąć w miarę wyraźne fotki czarnemu kotu, który nieustannie chciał na mnie siedzieć. Szczęście, że był za mną małżonek, i dzięki jego pomocy parę w miarę wyraźnych fotek wyszło.
TUTAJ można je obejrzeć.
Koruś jest jeszcze trochę nieśmiały, albo ma taki subtelny charakter.
Jest ciekawski. Wszystko jest interesujące i fajne. Serwetka wisząca ze stołu. Kwiatek. Kompozycja z suchych badyli. Woda kapiąca z kranu.
Ale NAJ NAJ fajniejszy jest dla Korusia ludź.
Na ludzia się wchodzi. Ludzia się tryka główką. O ludzia się ociera. Ludziowi robi się czółka.
I mruczy się ludziowi. Czyli standardowy kornik: kochający człowiek jest mu niezbędny do szczęścia.
W dużych ilościach.
Koruś jest przesympatyczny, mruczący, rozmiziany, kontaktowy, lubiący pogadać. I jak to u kornisi bywa, ma miszcza w robieniu głupich min.
Agresji nadal nie stwierdzono.
Jutro zafunduję mu sytuację stresogenną: wizyta u weta+szczepienie.
Zobaczymy, może w stresie zmienia się w dziką bestie?
Ale jakoś tak, im więcej czasu z nim spędzam, tym mniej mam wiary w jego agresję. Za którą miał umrzeć.
Co tu gadać, jest cudowny. Ktoś będzie ma fantastycznego kota.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Piękne koty! Jeszcze nie obejrzałam wszystkiego ale już jestem zachwycona

Cianiu and Bercia pisze...

Historia Korusia bardzo smutna, ale z jakim happy endem :)

wierzyć się nie chce, że właściciel może chcieć uśpić kota z takiego powodu?! dla mnie to po prostu niezrozumiałe.

życzymy najwspanialszego domku i człowieka dla Korusia!

ps. przepiękne koty :)