czwartek, 16 października 2008

Koruś: skala grzeczności

W końcu mogę to spokojnie napisać: Koruś NIE JEST kotem agresywnym.
Wszystkie testy przechodzi bez problemu.
Test na dziecko: zaliczony.
Koruś pozwolił się wymiziać, wyściskać, podnosić i nie uciekł gdzie pieprz roście, jak młoda wpadła do mieszkania z siłą huraganu.
Test na sytuację stresową: zaliczony.
Jak dotąd, jedyną formą obrony, którą Koruś stosuje jest próba ucieczki, zęby i pazury nie są używane. U weta pozwolił bez problemu sobie pogrzebać w uszach. Podczas szczepienia ani nie drgnął, ani nie pisnął. Transportera nie lubi i wyraźnie boi się w nim być, zakopuje się pod kocyk, aby się ukryć.
Gdy mu wczoraj czyściłam uszka, chciał zwiać. Delikatnie acz stanowczo zatrzymany, położył się i zaczął mruczeć. I tak podczas całego zabiegu czyszczenia uszek.
W ogóle Koruś rzadko nie mruczy.
Całe jego ciało mówi o tym, że kontakt z człowiekiem, to ogromna przyjemnośc dla niego.
Gdy leżał mi na kolanach, co chwila robił mikro-ruchy, jakby się nie mógł do końca zdecydować, w której pozycji jest w najbliższym kontakcie ze mną, jak się położyć, żeby sie wtulić w kolana z największą mocą. Jego łapki cały czas pracują "ugniatając ciasteczka"
Wzruszył mnie ogromnie, gdy zagadana z Mamą przestałam go drapać. Wydłużył wtedy szyję, uniósł się lekko i delikatnie tryknął mnie noskiem w brodę domagając się dalszych pieszczot.
On po prostu całym sobą chłonie bliskość z człowiekiem.
Potrzebuje jej.
Potrzebuje czyjejś uwagi i serca.
Agresja? Nie stwierdzono.
Cholera! Jaka agresja?!!!
W mojej skali grzeczności od 0 do 10 punktów, Koruś dostaje 12.
Czy już wspominałam, że jest cudowny?

Brak komentarzy: